Nasze spotkania integracyjne
Jako Gamma jesteśmy na rynku od 10 lat. Od samego początku integrowaliśmy zespół.
W pierwszych latach trudno mówić o team buildingu. Było nas mało – w pierwszym roku 4 osoby – w tym dwóch właścicieli.
Impreza firmowa
Spotkanie wigilijne odbyło się w restauracji, zamówiliśmy jakieś dania, trochę wypiliśmy i było po integracji. W każdym kolejnym roku liczba pracowników rosła – stawaliśmy się zespołem w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Zaczęliśmy eksperymentować z wyjazdami firmowymi. Pierwszą destynacją był Hotel Afrodyta. Plan dnia składał się na szkolenie z komunikacji dla wszystkich 12 osób i wieczornych aktywności na basenie.
Kolejny teambuilding odbywał się w Ossie – w czasach jej największej świetności. Poza nami bawiło się tam jeszcze kilka innych firm plus odbywała się jakaś konferencja na kilkaset osób. Ten hipermetrarz jednak nam nie przeszkadzał. Podzieliliśmy się na zespoły i każdy miał za zadaniem nagrać film na temat wartości firmowych. Nagrody były przyznawane za najlepszy film, scenariusz, aktora i aktorkę pierwszego i drugiego planu. Nagrania bawią nas do dziś.
Kolejne lata
W kolejnych latach szukaliśmy rozwiązań jednodniowych – bez noclegów w hotelach. Był spływ kajakowy, gra miejska, symulacja łodzi podwodnej czy grill na dachu naszej siedziby. Nie byliśmy oryginalni w naszych wyborach – za każdym razem miało być inaczej. Jeśli poprzednia impreza odbywała się w siedzibie Gammy to kolejna na mieście. Jeśli wigilia Bożego Narodzenia była zaprawiana alkoholem to Wielkanoc świętowaliśmy przy śniadaniu. Kluczem stała się różnorodność.
Warsztat kulinarny
Największym hitem okazały się ubiegłoroczny warsztat kulinarny. Pracownicy do samego końca nie wiedzieli co się wydarzy. Żeńska część załogi usilnie dopytywała o dresscode – czy szpilki i spódnice czy trampki i jeansy ? Do końca zachowaliśmy tajemnicę uprzedzając, że strój będzie całkowicie dowolny. Planowanego dnia na biurkach każdego z pracowników znajdował się fartuch z logiem Gammy. Już wtedy wszyscy wiedzieli, że będzie gotowanie. Szefem kuchni, który przyjął wyzwanie ogarnięcia 40 osobowej gromadki był Sebastian Olma. Tematem warsztatu kulinarnego były święta Bożego Narodzenia. Sebastian sprawnie podzielił nas na 5-6 osobowe zespoły i przydzielił zadania.
Mieliśmy przygotować od podstaw barszcz z uszkami, rybkę z jakimiś kosmicznymi dodatkami, deser i przystawkę. Wszystko w ciągu 3 godzin. Wigilia dla 40 osób w 3 godziny? Udało się nawet przed czasem. Potem było najlepsze – kosztowaliśmy przygotowanych przez siebie dań chwaląc się wzajemnie. Nagotowaliśmy wszystkiego tyle, że jeszcze następnego dnia popijaliśmy barszczyk i pogryzaliśmy uszka. Już podczas gotowania poprawialiśmy smak kieliszkami wina odpowiednio dobranymi do potraw.
Po kolacji posiedzieliśmy jeszcze 3 godzinki przy wspólnym stole kończąc otwarte wina.
Wszyscy zgodnie ustalili, że to najlepsze spotkanie integracyjne na jakim byli. A niektórzy byli przecież na wszystkich!